..w strugach deszczu, atakowany przez koleiny wypełnione wodą oraz kierowców samochodów pędzących z większą niż dopuszczalna prędkością, w niedziele godzinie 21:30 dotarłem do Krakowa.
Na parkingu próbując przełożyć nogę przez siedzenie w celu opuszczenia wodno błotnego pojazdu, o mały włos nie zaliczył bym "gleby". nagle moja noga utknęła na wysokości tłumika, obracając głowę żeby dojrzeć przyczynę blokady, krzyknąłem ze zdumienia...KUFRY!!!!!, zapomniałem o drobnym szczególe który od jakiegoś czasu był przymocowany sztywno do ramy. Tak one tam były dumnie połyskując zdobione kroplami deszczu..ale od początku!
Jak w tytule, plan został wykonany, choć niektórzy maja co do tego wątpliwości (najstarszy z rodu) lecz czas jakim dysponowaliśmy diametralnie się skrócił nie pozostawiając możliwości na ostatnie szlify, najważniejsze jest to że YAMAHA została wyposażona w nową przestrzeń ładunkową.
Po zakupieniu wszelkich niezbędnych materiałów, w sobotę około godziny 11, przystąpiliśmy do pierwszych gięć cięć i wierceń .
Oczywiście podczas pierwszych przymiarek i konfrontacji wizji, nie mogło zabraknąć zimnego piwka i kiełbasek z grila z pysznymi duszonymi ziemniaczkami z boczkiem i cebulą
W między czasie, kiedy Gielo starszy wyżywał się na giętarce do blachy, ja postanowiłem zrobić szybki serwis XT-ka, czyli: wymiana sprzęgła, wymiana oleju.
A oto pierwsze efekty naszej pracy, wstępny zarys kufrów.
Oczywiście rozpierająca duma rozsadzała nam miejsca gdzie powinno znajdować się EGO.
W głębi warsztatu widać 3kołowe konstrukcje mojego brata GIELA starszego (po lewej).
To dopiero będzie jazda,na trzech kołach, ale to temat na oddzielny post.
Około godziny 18 z minutami pokazujemy światu pierwsze efekty pracy:
...jeszcze kilka przymiarek, kilka łyków złotego napoju gorliwie reklamowanego w tym blogu (TATRA) i pomału trzeba zacząć myśleć jak te dwa 40 litrowe gabaryty zamocować do motocykla, ale ten etap zostawiamy na niedziele, wszak to najlepszy dzień żeby odpalić spawarkę gumówkę i całą resztę hałaśliwych pomocników.
Dziś pora odpocząć.
Niedziela budzi nas gęstym , nawet na chwilę nie przestającym padać deszczem, to znak że powrót do domu będzie mokry, karmie sie jednak nadzieją że anioły czuwające na de mną, zakręcą na wieczór hydrant i zamiast dopłynąć dojadę.
Czas popracować nad stelażem:
W przerwie obiadowej po której skończyła się wena, zacząłem wątpić w powodzenie misji, licząc czas, patrząc w niebo na ciągle padający deszcz, pomyślałem- nie wyjadę dziś z kuframi, dopiero po krótkiej rozmowie z Ojcem który rzucił od niechcenia " NIE ZDĄŻYCIE !!!" wstąpiła we mnie siła.. motywujące słowa Ojca zadziałały a efekt widoczny na zdjęciach (Dzięki Tato).
Podsumowanie:
Wykonane prace:
konstrukcja kufrów, konstrukcja stelaży mocujących, dopasowanie całości i montaż na motocyklu, wymiana sprzęgła, wymiana oleju,
Czas realizacji 20 godzin!!!! gratulacje Braciszku!!!! daliśmy rade
Ekipa realizatorska:
Darek (Gielo starszy) szef projektu (main menager)
Ja (Gieletron młodzszy) przynieś podaj pozamiataj a na końcu zmoknij!!! czyli masz coś chciał
Mama: karczek z grila, kawki, herbatki, i pyszne duszone ziemniaki z boczkiem i cebulką( teraz się zachowuje jak redaktor Loroch z Anty Radio) ale te ziemniaczki naprawde były pyszne
Tata: wsparcie duchowe, moralne, i czteropak warki!!!
DZIĘKUJE wszystkim za pomoc i świetny deszczowy weekend!!!! GIELETRONIZACJA home edition!!!!
Do zobaczenia za tydzień
.