czwartek, 28 lipca 2011

Owiewka

...wszyscy pytają czy naprawdzę czuję taką silną więź z firmą HAKO na co wskazują naklejki na przedniej nazwijmy to owiewce... otóż odpowiadam w pełni świadomy konsekwecji: przednia owiewka którą widac na zdjęciach to efekt dążeń do jako takiego komfortu jazdy podczas szybszych przelotówek, zkostruowana po części w garażu Adiego, a po części w podczas postoju w oczekiwaniu na zmianę pogody w drodze na wspomnianą Operacje południe, elementy użyte do budowy wymownej acz przydatnej owiewki to: przedni plastik z jakiegoś skutera, dodatkowy daszek z mojego kasku firmy ....... oraz taśma klejąca HAKO używana  do pakowania paczek, tak więc sprawdza się powiedzenie "potrzeba matką wynalazku"
Mój kuzyn, wsławiony w bojach LALA, powiedział tak: "coś mi się wydaje że z tym dziadostwem przejeździsz do końca sezonu: no i może ma racje, aczkolwiek mam zamiar coś z tym zrobić, tylko jeszcze nie wiem co, może puszka żywicy i trochę laminatu załatwi sprawę? puki co działa i spełnia swoją funkcje....

czwartek wieczorem....

....wertuje zdjęcia, szukam rysunków, czytam opinie, jutro czeka mnie trasa do B-B, a tam czeka na mnie Gielo starszy w asyście swoich żołnierzy: spawarka, giętarka, szlifierka i cała reszta zabawek dla dużych chłopców.
plan: przystosowanie XT-ka do wyprawy, czyli skonstruowanie stelaży, bagażników, kufrów oraz wszelkiego rodzaju "szpejów" które będą niezbędne do przejechania zaplanowanej na 2 połowe sierpnia trasy, (którą wkrótce poznacie.
Skład projekcyjny i wykonawczy: kreatywni bracia, Gielo starszy i Gielo młodszy czyli najwyższy stopień GIELETRONIZACJI
Efekt: to się okaże, wszystko zalerzne będzie od tego ile alkocholu zdołamy przetoczyć przez żyły i od tego ile będziemy mieli sił, wspomnę jeszcze tylko że mam zamiar wymienić w tym samym czasie sprzęgło, oliwe, łożyska główki ramy i jak dobrze pójdzie, opony, gdyż moje ubezpieczenie na życie nie przewiduje jazdy po mokrej nawierzchni na kostkach.
mamy tylko 2 dni na realizacje tych pomysłów. Z doświadczenia wiem że w tym składzie jesteśmy w stanie zrobić cuda i w niediele wieczorem wrócę do Krakowa w pełni uzbrojoną  maszyną.
Dziś dopijam ostatnie łyki TATRY i z pełną głową projektów kładę się do wyrka i próbuję zasnąć, co ostatnio sprawia mi pewne problemy, i cholera wie czemu tak jest.
Braciszku szykuj się, mamy 48 godzin na realizacje!!!!!!!

poniedziałek, 25 lipca 2011

...cała w trawie



przyzwyczajona do pozowania i do spania pod chmurką ale w znakomitej kondycji, kilka fotek XT

Monte Cassino

...pod takim tytułem., 23-08-2011 u podnóża  14 wiecznego  zamku w Ogrodzieńcu, a dokładnie 2 kilometry na wschód w miejscowości Podzamcze,  odbyła się druga edycja zlotu miłośników militariów i historii 2 wojny światowej, czyli grupa zapaleńców przebranych w mundury wojsk Niemieckich, Polskich i Amerykańskich, biegających z karabinami i dosiadających pojazdów z epoki.
My tzn, Adi i Ja dosiedliśmy pojazdów z naszej epoki, i w sobotę rano wyruszyliśmy w stronę Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
Pogoda jak marzenie, malownicze niebo w asyście nie groźnych chmur typu cumulus towarzyszyło nam podczas  trasy przez Ojców, Pieskową skałę ...trasę pokonaliśmy bez zatrzymań, ale nie z powodu pośpiechu lecz z powodu permanentnego braku sprzęgła w motocyklu Adiego, powiem tak, na niektórych skrzyżowaniach wyglądało to trochę niebezpiecznie, kiedy ja przykładowo respektowałem czerwone światło mój kolega redaktor "cioł" przed siebie niczym nieograniczony i jakby wyjęty z pod prawa.
Żeby była jasność sprzęgło przestało  działać już na rondzie Mogilskim w Krakowie,
O samej imprezie? ciężko będzie ocenić starania grup rekonstrukcyjnych po wizycie na zeszłotygodniowej Operacji południe w Bielsku Białej, ale to trochę nie  ta skala, więc porównanie też nie na miejscu, obie te imprezy z pod znaku 2 wojny lecz wielkość tej z Bielska znacznie przewyższa tą w podzamczu.
W zdobywaniu Monte Cassino udział wzięło około 7 samochodów i 6 motocykli a obozów wojskowych było chyba 5, jedno co mnie ujęło to  wielka dbałość o szczegóły, tutaj naprawdę należą się brawa, umundurowanie, broń, pojazdy oraz wszelkie gadżety których uczestnicy użyli do rekonstrukcji były w większości autentyczne i zgodne z historią.
Cała sobota opłynęła nam pod znakiem raczenia się zimną tatrą oraz wylegiwaniu się w długo wyczekiwanym słońcu, zaczepiając kolejno napotkane postaci historyczne oraz przypadkowe z tłumu zwiedzających.
Wieczorem kiedy to zostaliśmy grzecznie poinformowani o kończącym się czasie dla zwiedzających zamek, lekko podchmieleni udaliśmy się  na poszukiwanie dogodnego miejsca pod obozowisko, zmęczeni jednak taka dawka wrażeń nie zaszliśmy za daleko, nasz cel okazał się być bliżej niż nam się mogło wydawać, tuż za bramą zamkową, hojnym okazał się bowiem parking z pięknie przystrzyżona trawką jakby czekający na postawienia naszego obozu, tak więc motocykle spięte, namiot rozbity, zdobyczne czeskie piwo w wyniku wymiany międzynarodowej, to dobry początek na dalszą część programu.
Kolacja w lokalnej restauracji gdzie urzekły nas wielkości serwowanych porcji i wspinaczka na skały skąd rozpościerał się piękny widok na panoramę jury i na sam dziedziniec zamku gdzie zlotowicze zaczęli nie oficjalną część imprezy, o tym nie będę pisał bo widok pijanych Niemców w uściskach z wojskami Polskimi wtórujący w pieśni Amerykanom, był widokiem komicznym, acz miłym i aż łezka sie kręciła w oku kiedy tak patrzeliśmy na tą solidarność przeciwnych sobie frakcji. Szkoda że w rzeczywistości taki przebieg wydarzeń nie miał miejsca.
Obchód w okół zamku, spotkanie zabłąkanych Aliantów i czas przymierzyć się do polowej sypialni.
Niedziela przyniosła chłód i deszczowe niebo, wspólną decyzją zwinęliśmy obóz  objuczyliśmy konie i ruszyliśmy na południe w stronę Krakowa, spacerowym tempem połykając kilometr po kilometrze karmiąc się przyrodą oraz widokami jakimi ugościła nas Jura.
Bilans strat? straty moralne trochę bólu głowy brak sprzęgła  i na koniec wypalona dziura w prawym boczku mojego XT-ka, powodem była sakwa zbyt mocno dociskająca boczek do wydechu, co poczułem dopiero w Krakowie.



Kraków przywitał nas Gęstym deszczem, ale takiej pogody się spodziewaliśmy więc niema co rozpaczać, pytanie tylko czy całe lato takie będzie?
Nadchodzi kolejny weekend i kolejne plany wyprawowe, gdzie tym razem? tego jeszcze nie ustaliliśmy......

czwartek, 21 lipca 2011

taki Ja

...znowu wyciskam zielone limonki do szklanki, nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam, mam nadzieje że to już niedługo i skończy się to..... wróciłem z wojny,zlało mnie, przewiało ale o to chodziło, chyba bardzo za tym tęskniłem! podsumowanie operacji południe: piątek OK soboty nie pamiętam  a niedziela ... niedziela to trzeżwianie,i powrót, jednym słowem: pełna zabawa, owce, gestapo, zimna tatra i wiele innych.
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/bielsko_biala_operacja_poludnie_2011_rozpoczeta_202917.html#4

http://www.garnek.pl/i1313/16166105

 ...Z boku spogląda na mnie mój kuzyn zastanawiając się czy aby na pewno ze mną jest wszystko ok

wtorek, 12 lipca 2011

teraz idę spać

koniec dłubania

Dziś ostatnie szlify, wymiana tarczy hamulcowej, klocków, linki nap. prędkościomierza, kilka starych śrub znalazło nowy dom w okolicach kosza na śmieci, problemy z manewrowością zniknęły po poluzowaniu półek względem główki ramy, teraz to się jeździ Panie Heniu, nawet siedzenie które od ponad 20 lat przyjmowało na klatę całą masę  niezidentyfikowanych  tyłków , dało się wyczyścić na cacy, jest teraz czerwoniutkie i rumiane niczym twarz  młodego Wertera na myśl o cierpieniu.
Koniec więc z dłubaniem, czas na jazdę, resztę zostawiam sobie na zimę, wtedy pomyślę nad zmianami.....
martwi mnie tylko jedno, a mianowicie nie doszukałem się żadnych wycieków oleju, hm.. w Junaku oznaczało by to jedno, brak oleju, jednak stan oleju jest prawidłowy, no cóż, pożyjemy zobaczymy.

To zdjęcie przedstawia XTka zaraz po tym jak trafił w moje ręce, wkrótce dołączę aktualne zdjęcia.

niedziela, 10 lipca 2011

przemyślenia

Po kilku dniach objeżdżania XTka zauważyłem kilka niedoskonałości, a to jarzmo przedniego zacisku przestało współpracować ,ładowanie stało się historia, a sprzęgło jakby smarowane masłem dziwi się kiedy proszę o współpracę, myślicie że się zmartwiłem? ,nie, ale kiedy Adi jadąc za mną stwierdził że zostawiam 2 ślady.. o to powód do przemyśleń, jedzie do przodu, nie dymi i pali od kopa, to rekompensata krzywej ramy i ślizgającego sprzęgła.
Wyrosłem już z etapu polerowania szmatką szprych i chuchania na chromy, byle przed siebie i byle dalej.
przed nami operacja południe w Bielsku Białej (czyli w domu), myślę że dwie noce w garażu i sprzęgło wróci do normy, a z 4 centymetrowym wygięciem główki ramy da się żyć.
Jednym słowem, co nas nie zabije to nas wzmocni.