...świetna impreza, polecam każdemu, kto choć trochę interesuje się historia, cały czas coś się dzieje, wszędzie pełno wojska.
Co dzień to inne atrakcje, pogoda wspaniała, nawet miałem okazje przeżyć sztrm, na lądzie co prawda, ale i tak było ciężko się poruszać w okolicy portu, tak wiało.
Poza walorami geograficznymi, Pięknymi szerokimi plażami, magicznymi sosnowymi lasami, jest na Helu coś co wyróżnia Go od innych nadmorskich miasteczek, może to, że dopiero od niedawna można doń swobodnie wjechać, od dawien dawna były to tereny wojskowe, a cały cypel owiany jest tajemniczą aurą.
Wschód słońca na plaży, zachody w zatoce, zapach jodu w powietrzu, ach, posiedziało by się jeszcze.
Poniedziałek, 22 sierpnia 2011.
Pobudka 9:00. Tego dnia planowałem pożegnać Hel i wyruszyć w stronę wschodniej granicy, po drodze wymyślić plan. Białoruś? i na dół?.
Poranek zapowiadał się następująco: deszcz i wichura, stan mojego zdrowia daleki od idealnego, z powodu przebycia ostrej, jednodniowej grypy żołądkowej, z wszystkimi, towarzyszącymi jej objawami, do tego zaczyna mnie boleć gardło... mocno, zaczynam się trzęś i łapie gorączkę.
Czekam do 11:00, przestaje padać więc wsiadam na motocykl. Chmury kłębią się nade mną zwiastując kolejne deszczowe orzeźwienie, ale jadę.
Jeszce dobrze się XT-k nie zagrzał, jeszcze nie zdążyłem dobrze się dopasować do siodła, znowu leje.
zatrzymuje się w Chałupach i wpadam do małego portu na rybkę (smażony Karmazyn) palce lizać
przeczekuję deszcz i w drogę.
We Władysławowie na rondzie w lewo, i wylatuje w stronę Redy, nareszcie nie pada i zrobiło się cieplej; ale czuje się coraz gorzej, atakuje mnie jakaś choroba( to chyba od tego spania na plaży......)
Dojazd do miejscowości Reda to masakra, samochód za samochodem, kilkunastu kilometrowy permanentny korek, powoli więc, zaczynam się przebijać, to środkiem to poboczem, byle do przodu, im bliżej Redy, tym gorzej, wszystko się gotuje, jest coraz cieplej i do tego gorączka....
Mijam tablicę REDA, jadąc prędkością około 40 km/ przepycham się powoli środkiem, spotykając się z mniejszą lub większą uprzejmością, uprzejmym okazał się być jednak kierowca samochodu który właśnie mijałem, zatrzymując się i wpuszczając innego kierowce, wyjeżdżającego z ulicy podporządkowanej, ten ostatni niestety mnie nie zauważył.........
Lece więc.....najpierw widzę wszystko z góry, żeby po chwili widzieć z dołu, oglądając ulice z perspektywy żaby,
Leżę więc..... ale ruszam palcami, i cały się ruszam, to dobrze chyba nic mi nie jest, ale polerze jeszcze chwilkę i zdam sobie sprawę co się stało.
Gdyby samochód uderzył o 2 sekundy wcześniej złamałby mi nogę, na szczęście trafia w kufer( pancerna robota i przemyślana konstrukcja) cały zestaw kładzie się na ziemie a mnie wybija na przód.
Ok. Wstaje, ku zdumieniu całej zgromadzonej publiczności, i zatrzymanych samochodów, tak żyje i nic mi się nie stało podnoszę szybko motocykl i zbieram rozsypane bagaże.
Pierwsza myśl zaraz po tym jak zdałem sobie sprawę że jestem cały, to czy motocykl nada się do dalszej jazdy? przecież dopiero zaczynam drugą część wyprawy.....po dopełnieniu wszystkich formalności z kierowcą opla z którym miałem przyjemność, obejżałem wnikliwie moto, na pierwszy żut oka to mało sie stało, trochę zgięta kierownica, trochę pogięte kufry....ale nic poważnego...słyszę głos z pobliskiego komisu samochodowego, czy mi nie pomóc, a owszem poproszę, muszę po prostować tu i tam, zamocować bagaże i ochłonąć.
Chłopaki z komisu pomagali mi jak mogli, dali zapasowe pasy do spinania, a kiedy dowiedzieli sie że mam zamiar jechać na wschód, dostałem namiary na miejscówkę do spania na ukrainie.
Dzięki Chłopaki! rekomenduje wasz komis jako przyjazny motocyklistom.
Po 2 godzinach spędzonych na przywróceniu się do porządku, znowu siedzę na motocyklu, tym razem stoję przed dylematem, mój stan zdrowia jest zły, to pierwsze objawy grypy, poza tym z tego latania kręci mi się trochę w głowie i bolą mnie kości, do końca nie wiem czy aby na pewno chcę jechać na wschód w takim stanie...
Niestety podejmuję decyzje, i wytyczam drogę do Krakowa, Do domu.
Jak potem się okaże, to była rozsądna decyzja.
Pędzę przez całą Polskę zatrzymując się tylko na tankowanie i papierosa, każdy ruch powoduje bul mięśni i kości, zaciskam zęby i o 00:45 docieram do Krakowa.
To była długa noc, to była długa jazda, nie należała do najprzyjemniejszych, ale była lecząca, kiedy jechałem czułem się lepiej kiedy się zatrzymywałem było do D.....
Decyzja o natychmiastowym powrocie była słuszna. Przez cały kolejny tydzień leżałem z gorączką i zapaleniem górnych dróg oddechowych, skończyło się na antybiotyku.
Żałuje że nie mogłem dokończyć podroży, ale zdrowie jest najważniejsze i nie ma co do tego wątpliwości.
Następny D-Day Hel już za rok, zapraszam wszystkich na to niesamowite wydarzenie, a na wschód wybiorę się zaraz na początku roku......
Zapraszam do obejrzenia kulisów tego wydarzenia w zakładce Filmoteka Zgieletronizowanego człowieka
czwartek, 8 września 2011
środa, 7 września 2011
Polecam: Tomasz Gorazdowski 126 dni na " kanapie" Motocyklem dookoła swiata
Jestem w trakcie czytania książki Tomasza Gorazdowskiego, znanego z radiowej trójki, i lubianego komentatora sportowego, o zdobyciu Mount Everest, tak bowiem Autor sam określa swoją wyprawę dookoła świata na niczym innym jak na motocyklu, a frajda dla mnie tym większa, że osiągnął to na XT-ku, oczywiście trochę nowszym ale.....
Gorazdowski wymyślił sobie że nie mając motocykla, co lepsze, nie potrafiąc nań jeździć, o prawie jazdy nie wspomnę, wsiądzie na maszynę i pokona 44 tyś kilometrów, spędzając w podróży 126 dni, odwiedzi 19 krajów, przejeżdżając 3 kontynenty.
Książka napisana jest w taki sposób, że wprost opowieści same przelewają się do głowy, wszystko opatrzone zdjęciami i świetnymi komentarzami.
Polecam gorąco, szczególnie na takie dni jak dziś, kiedy plucha i ziąb za oknem, kiedy w myślach przenieść się można, choćby do Persepolis....
Autor pisze" podobno- jak mówią Chińczycy- żaba na dnie studni nigdy nie zobaczy morskich fal. Trzeba się odważyć, trzeba sięgać dalej, wyżej, głębiej, by te fale zobaczyć"
Gorazdowski wymyślił sobie że nie mając motocykla, co lepsze, nie potrafiąc nań jeździć, o prawie jazdy nie wspomnę, wsiądzie na maszynę i pokona 44 tyś kilometrów, spędzając w podróży 126 dni, odwiedzi 19 krajów, przejeżdżając 3 kontynenty.
Książka napisana jest w taki sposób, że wprost opowieści same przelewają się do głowy, wszystko opatrzone zdjęciami i świetnymi komentarzami.
Polecam gorąco, szczególnie na takie dni jak dziś, kiedy plucha i ziąb za oknem, kiedy w myślach przenieść się można, choćby do Persepolis....
Autor pisze" podobno- jak mówią Chińczycy- żaba na dnie studni nigdy nie zobaczy morskich fal. Trzeba się odważyć, trzeba sięgać dalej, wyżej, głębiej, by te fale zobaczyć"
CD D-Day HEL
Za jakiś czas dostępny będzie dla oczu milionów, film z tytułowej imprezy, muszę tylko w jakiś sposób PRZE-KONWERTOWAĆ pliki... bo to jeszcze nie koniec z D-DAY Hel.... ciąg dalszy nastąpi
Pozdrawiam całe studio 139....
Pozdrawiam całe studio 139....
Kraów w deszczu
...Kraków łka sobie cichutko, łka że lato krótkie, i chłody jakieś przyszły nie proszone , trochę przypomina to o nadejściu jesieni, trzeba więc pomysleć o ciepłych butach i szaliku.
siedzę przy oknie i obserwuje w oddali kopiec Kościuszki, jeszcze się świeci, dając jasną poświatę, jak wielka lampa naftowa która dziwnie się czuję, wystając ponad ogół, próbująca wtulić się w zielone rozłożyste pagórki zdradzając swą obecność ...ba...światłem
przez kilka ostatnich dni słońce pozwalało jeszcze skorzystać z dobroci wieczornych przejażdżek rowerowych, więc pomknąłem rekreacyjnie wzdłuż Wisły by sprawdzić czy aby Kraków nie zmienił się, chyba od 2 miesięcy nie przechadzałem się tymi uliczkami i nie przepychałem się przez tłumy turystów nasłuchując wielojęzykowego swoistego dla krakowskiego rynku gwaru.
...zadziwił mnie ruch wodny, kilkanaście małych jednostek pływało tego dnia po Wiśle, a w oddali widać balon, który jakiś czas temu, w iście zuchwały sposób, zaatakowany został strzałami z łuku...to dopiero fantazja, ale jak to mawiają drobne pijaczki, obserwując latające nad Pałacem Kultury w Warszawie szybowce: jaki kraj, tacy terroryści .......
Sukiennice. Cień
Kościół Mariacki
odnowione i "podkopane" Sukiennice w asyście kościoła Mariackiego
...jak widać, Adaś przyciąga całe pokolenia, jest też wygodnym miejscem do obejrzenia wszystkich ulicznych przedstawień które mają tu miejsce, z uwagi na fakt że była to niedziela byli tam: tancerze, rycerze grajkowie różnej maści i pochodzenia, jedni wyją zajadle po którejś z kolei alkoholowej nocy w akademiku , szczerze przekonani o swym talencie, inni zaś skryci w bocznej alejce, pokazując swe wyuczone zagrywki gitarowe, tu gość drze się na niesfornego dzieciaka, który z uporem maniaka za wszelką cenę chce przewrócić mima, który stojąc w bez ruchu stara się zarobić na kolację, tu w harmonii, akordeony walczą ze śpiewaczką operową, w to wszystko wchodzą konie, dziewczyna ,sznurkiem puszcza bańki mydlane, ku uciesze gawiedzi, każdy tu ma coś do pokazania, każdy chce zwrócić na siebie uwagę... wybierz mnie ...mnie wybierz...
Wieczorem usiadłem na murach Wawelu, wpatrując się, jak słońce w sennych kolorach wtapia się w horyzont, Ależ przyjemne jest sobie popedałować po starówce, zjechać na Kazimierz, przemknąć przez podgórskie uliczki ....w ogóle jest fajnie na rowerze, wracam znów do rowerowania, trochę o tym zapomniałem gdy na trwałe przesiadłem się na dwa koła z silnikiem, ale jednak brakuje mi tego ...czegoś......, chyba strzele jakąś jesienną wyprawę na rowerku.
Taki jestem że jak coś fajnego się dzieje to nie mogę wytrzymać z niecierpliwości, i chciałbym o tym napisać, ale aby nie zapeszać zdradzę tylko sekret: mam na oku fajnego 2 kołowca z silnikiem....psssst.!! więcej nic nie powiem, poczekamy, zobaczymy,
siedzę przy oknie i obserwuje w oddali kopiec Kościuszki, jeszcze się świeci, dając jasną poświatę, jak wielka lampa naftowa która dziwnie się czuję, wystając ponad ogół, próbująca wtulić się w zielone rozłożyste pagórki zdradzając swą obecność ...ba...światłem
przez kilka ostatnich dni słońce pozwalało jeszcze skorzystać z dobroci wieczornych przejażdżek rowerowych, więc pomknąłem rekreacyjnie wzdłuż Wisły by sprawdzić czy aby Kraków nie zmienił się, chyba od 2 miesięcy nie przechadzałem się tymi uliczkami i nie przepychałem się przez tłumy turystów nasłuchując wielojęzykowego swoistego dla krakowskiego rynku gwaru.
...zadziwił mnie ruch wodny, kilkanaście małych jednostek pływało tego dnia po Wiśle, a w oddali widać balon, który jakiś czas temu, w iście zuchwały sposób, zaatakowany został strzałami z łuku...to dopiero fantazja, ale jak to mawiają drobne pijaczki, obserwując latające nad Pałacem Kultury w Warszawie szybowce: jaki kraj, tacy terroryści .......
Sukiennice. Cień
Kościół Mariacki
odnowione i "podkopane" Sukiennice w asyście kościoła Mariackiego
...jak widać, Adaś przyciąga całe pokolenia, jest też wygodnym miejscem do obejrzenia wszystkich ulicznych przedstawień które mają tu miejsce, z uwagi na fakt że była to niedziela byli tam: tancerze, rycerze grajkowie różnej maści i pochodzenia, jedni wyją zajadle po którejś z kolei alkoholowej nocy w akademiku , szczerze przekonani o swym talencie, inni zaś skryci w bocznej alejce, pokazując swe wyuczone zagrywki gitarowe, tu gość drze się na niesfornego dzieciaka, który z uporem maniaka za wszelką cenę chce przewrócić mima, który stojąc w bez ruchu stara się zarobić na kolację, tu w harmonii, akordeony walczą ze śpiewaczką operową, w to wszystko wchodzą konie, dziewczyna ,sznurkiem puszcza bańki mydlane, ku uciesze gawiedzi, każdy tu ma coś do pokazania, każdy chce zwrócić na siebie uwagę... wybierz mnie ...mnie wybierz...
Wieczorem usiadłem na murach Wawelu, wpatrując się, jak słońce w sennych kolorach wtapia się w horyzont, Ależ przyjemne jest sobie popedałować po starówce, zjechać na Kazimierz, przemknąć przez podgórskie uliczki ....w ogóle jest fajnie na rowerze, wracam znów do rowerowania, trochę o tym zapomniałem gdy na trwałe przesiadłem się na dwa koła z silnikiem, ale jednak brakuje mi tego ...czegoś......, chyba strzele jakąś jesienną wyprawę na rowerku.
Taki jestem że jak coś fajnego się dzieje to nie mogę wytrzymać z niecierpliwości, i chciałbym o tym napisać, ale aby nie zapeszać zdradzę tylko sekret: mam na oku fajnego 2 kołowca z silnikiem....psssst.!! więcej nic nie powiem, poczekamy, zobaczymy,
sobota, 3 września 2011
D-Day Hel 2011 cz.2
...dojechałem, znalazłem, Jeke z Olą przywitali mnie w iście królewski sposób: spaghetti i zimna whisky którą powielaliśmy do późnych godzin nocnych.
Nazajutrz pyszne śniadanie trochę porannego lenistwa, suszenie ciuchów i dalej w drogę.
Penetrując mazurskie leśne dukty wyłożone nie rzadko poniemiecką kostką , mknę w stronę wielkiego zamku Krzyżackiego w Malborku, tam tankowanie, krótkie spojrzenie na zamczysko i dalej w stronę Bałtyku.
Po kilku godzinach rekreacyjnej jazdy w pełnym słońcu docieram do Trójmiasta gdzie zaczyna się powolne przepychanie przez zatłoczone ulice Gdańska, Sopotu i Gdyni.
Po około 1,5 godzinnej walce w jednym wielkim korku samochodów zmierzających na weekend w stronę wybrzeża, przedzieram się do Redy skąd już tylko kilkanaście km do celu wyprawy, miasta HEL.
Jadę powoli karmiąc się widokami zatoki Puckiej i wdychając specyficzny dla tego regionu zapach, jest pięknie, w kilkanaście minut docieram wo Władysławowa i na rondzie w prawo, na HEL, tutaj prędkość celowo zmniejszam bo widoki które mnie otaczają zasługują na dłuższą uwagę, po prawej stronie zatoka, po lewej otwarte może, z tego wrażenia całą trase do Helu przemierzam na stojąco tak aby nic mi nie umknęło.
Miasteczko Hel wita mnie masą turystów przeplataną żołnierzami z epoki 2 wojny światowej, właśnie tego się spodziewałem.
Dumny i blady, wciąż na stojąco, przejeżdżam Hel tempem defiladowym, skręcając pod zakaz wjazdu do portu.
Tam parkuję moto, zsiadam z siodła i wpadam wprost w ręce ekipy z Bielska, która raczy mnie gorącą grochówą i zimnym piwem, chwila odpoczynku i zaczynam poszukiwanie miejsca na obóz, nie trwa to jednak zbyt długo bo w miasteczku są tylko 2 campingi (pola namiotowe) wybieram ten bardziej zalesiony i rozstawiam namiot (komplet: ja, moto i namiot kosztuje mnie 20 zł. dziennie)
XT dumnie prezentuje się w porcie
długie spacery po Bałtyckim wybrzeżu podczas sztormowej pogody to istna rozkosz, choć wejście do wody może skończyć się odmrożeniem członków
romantyczne obrazki, tego tu nie brak
...domki na piasku.....
Pierwsze spotkanie z historią
widok na falochron i na zatokę Pucką
....................
stary wojenny port w blasku, a raczej cieniu, zachodzącego słońca
tak, tutaj rozbije namiot
kawałek portu
uśmiech nr. 4
Tak zaczyna się moja wielka Helska przygoda
dbałość o szczegóły osób biorących udział w rekonstrukcjach, była naprawdę wielka, niektóre części ubiorów galowych jak i polowych, pochodziła z okresu 2 wojny. Były autentyczne. To naprawdę droga zabawa. Jeśli kto chciałby, na ten przykład :czapkę, oficera niemieckiego, może kupić, za ponad 2 000 zł, nie będę mówił ile zatem, kosztować może cały, kompletny mundur
...zmiana stopnia.....mianowanie...Honory .....dla oglądających nie był to codzienny widok, dzieciaki rozdziawiały buzie, nad głowami gęsty las komórek, z wymierzonymi mikro obiektywikami w kierunku dziejących się scen, przepychający się ludzie, bo każdy chce widzieć, każdy chciał zobaczyć, to co serwowali chłopaki D-Day
....prowadzi Roman...a ten po lewej to doktor......
Tak ulica Wiejska w Mieście Hel, co dzień, przez 7 dni!! zamieniała się w miejsce gdzie odbywał się swoisty spektakl
...pochwała dla Pań, które również w sposób iście gustowny, dopasowywały się do epoki, co wieczór wyglądały inaczej......
Krzysztof. Doktor Historii na uniwersytecie Rzeszowskim, Człowiek który w takich przedziwnych miejscach jak to choćby , z wielka pasją, relacjonował, opowiadał to co działo się na paradach, rekonstrukcjach, prelekcjach.
" tu mówi londyn, tu mówi Londyn, Francuska sekcja radia BBC........" .....zaczynał swą kolejną opowieść, mówiąc o wszystkich szczegółach, i faktach historycznych związanych z wydarzeniami z czerwca 1944 roku
u wybrzeży Normandii, niektórzy podchodzili do mnie, jako że pomagałem chłopakom przy nagłośnieniu, podchodzili i pytali, czy głos tego faceta jest nagrany, i czy puszczamy to z płyty, jakież zdziwienie, kiedy wskazywałem palcem na okno.....
..Niemcy podrywali Polki. W rolach głównych Anka & Patka
Widok biegnących, i krzyczących Niemców przyprawiał o dreszcze, do tego kanonada karabinów maszynowych, granatów ręcznych i innych wybuchów, karabiny prały cały czas, jak nie z lewej to z prawej
torpeda.....
Naprawdę warto tam wejść, spora dawka lekcji historii, sporo eksponatów, ciekawie przygotowane ekspozycje
Podstawa wielkiego obrotowego działa
stare zdjęcia
Czterej pancerni i pies, tak, to ten czołg
Makieta działa
to ten wielki drań 1 września 1939 roku o godz 4:45, rozpoczął II wojnę światową, wielkimi działami ostrzelał składnice wojskową na Westerplatte
stare zdjęcia
ktoś tu szpieguje...
Nazajutrz pyszne śniadanie trochę porannego lenistwa, suszenie ciuchów i dalej w drogę.
Penetrując mazurskie leśne dukty wyłożone nie rzadko poniemiecką kostką , mknę w stronę wielkiego zamku Krzyżackiego w Malborku, tam tankowanie, krótkie spojrzenie na zamczysko i dalej w stronę Bałtyku.
Po kilku godzinach rekreacyjnej jazdy w pełnym słońcu docieram do Trójmiasta gdzie zaczyna się powolne przepychanie przez zatłoczone ulice Gdańska, Sopotu i Gdyni.
Po około 1,5 godzinnej walce w jednym wielkim korku samochodów zmierzających na weekend w stronę wybrzeża, przedzieram się do Redy skąd już tylko kilkanaście km do celu wyprawy, miasta HEL.
Jadę powoli karmiąc się widokami zatoki Puckiej i wdychając specyficzny dla tego regionu zapach, jest pięknie, w kilkanaście minut docieram wo Władysławowa i na rondzie w prawo, na HEL, tutaj prędkość celowo zmniejszam bo widoki które mnie otaczają zasługują na dłuższą uwagę, po prawej stronie zatoka, po lewej otwarte może, z tego wrażenia całą trase do Helu przemierzam na stojąco tak aby nic mi nie umknęło.
Miasteczko Hel wita mnie masą turystów przeplataną żołnierzami z epoki 2 wojny światowej, właśnie tego się spodziewałem.
Dumny i blady, wciąż na stojąco, przejeżdżam Hel tempem defiladowym, skręcając pod zakaz wjazdu do portu.
Tam parkuję moto, zsiadam z siodła i wpadam wprost w ręce ekipy z Bielska, która raczy mnie gorącą grochówą i zimnym piwem, chwila odpoczynku i zaczynam poszukiwanie miejsca na obóz, nie trwa to jednak zbyt długo bo w miasteczku są tylko 2 campingi (pola namiotowe) wybieram ten bardziej zalesiony i rozstawiam namiot (komplet: ja, moto i namiot kosztuje mnie 20 zł. dziennie)
XT dumnie prezentuje się w porcie
długie spacery po Bałtyckim wybrzeżu podczas sztormowej pogody to istna rozkosz, choć wejście do wody może skończyć się odmrożeniem członków
romantyczne obrazki, tego tu nie brak
...domki na piasku.....
Pierwsze spotkanie z historią
widok na falochron i na zatokę Pucką
....................
stary wojenny port w blasku, a raczej cieniu, zachodzącego słońca
tak, tutaj rozbije namiot
kawałek portu
uśmiech nr. 4
Tak zaczyna się moja wielka Helska przygoda
dbałość o szczegóły osób biorących udział w rekonstrukcjach, była naprawdę wielka, niektóre części ubiorów galowych jak i polowych, pochodziła z okresu 2 wojny. Były autentyczne. To naprawdę droga zabawa. Jeśli kto chciałby, na ten przykład :czapkę, oficera niemieckiego, może kupić, za ponad 2 000 zł, nie będę mówił ile zatem, kosztować może cały, kompletny mundur
...zmiana stopnia.....mianowanie...Honory .....dla oglądających nie był to codzienny widok, dzieciaki rozdziawiały buzie, nad głowami gęsty las komórek, z wymierzonymi mikro obiektywikami w kierunku dziejących się scen, przepychający się ludzie, bo każdy chce widzieć, każdy chciał zobaczyć, to co serwowali chłopaki D-Day
....prowadzi Roman...a ten po lewej to doktor......
Tak ulica Wiejska w Mieście Hel, co dzień, przez 7 dni!! zamieniała się w miejsce gdzie odbywał się swoisty spektakl
...pochwała dla Pań, które również w sposób iście gustowny, dopasowywały się do epoki, co wieczór wyglądały inaczej......
Krzysztof. Doktor Historii na uniwersytecie Rzeszowskim, Człowiek który w takich przedziwnych miejscach jak to choćby , z wielka pasją, relacjonował, opowiadał to co działo się na paradach, rekonstrukcjach, prelekcjach.
" tu mówi londyn, tu mówi Londyn, Francuska sekcja radia BBC........" .....zaczynał swą kolejną opowieść, mówiąc o wszystkich szczegółach, i faktach historycznych związanych z wydarzeniami z czerwca 1944 roku
u wybrzeży Normandii, niektórzy podchodzili do mnie, jako że pomagałem chłopakom przy nagłośnieniu, podchodzili i pytali, czy głos tego faceta jest nagrany, i czy puszczamy to z płyty, jakież zdziwienie, kiedy wskazywałem palcem na okno.....
..Niemcy podrywali Polki. W rolach głównych Anka & Patka
Widok biegnących, i krzyczących Niemców przyprawiał o dreszcze, do tego kanonada karabinów maszynowych, granatów ręcznych i innych wybuchów, karabiny prały cały czas, jak nie z lewej to z prawej
torpeda.....
Naprawdę warto tam wejść, spora dawka lekcji historii, sporo eksponatów, ciekawie przygotowane ekspozycje
Podstawa wielkiego obrotowego działa
stare zdjęcia
Czterej pancerni i pies, tak, to ten czołg
Makieta działa
to ten wielki drań 1 września 1939 roku o godz 4:45, rozpoczął II wojnę światową, wielkimi działami ostrzelał składnice wojskową na Westerplatte
stare zdjęcia
ktoś tu szpieguje...
Subskrybuj:
Posty (Atom)