Jestem w trakcie czytania książki Tomasza Gorazdowskiego, znanego z radiowej trójki, i lubianego komentatora sportowego, o zdobyciu Mount Everest, tak bowiem Autor sam określa swoją wyprawę dookoła świata na niczym innym jak na motocyklu, a frajda dla mnie tym większa, że osiągnął to na XT-ku, oczywiście trochę nowszym ale.....
Gorazdowski wymyślił sobie że nie mając motocykla, co lepsze, nie potrafiąc nań jeździć, o prawie jazdy nie wspomnę, wsiądzie na maszynę i pokona 44 tyś kilometrów, spędzając w podróży 126 dni, odwiedzi 19 krajów, przejeżdżając 3 kontynenty.
Książka napisana jest w taki sposób, że wprost opowieści same przelewają się do głowy, wszystko opatrzone zdjęciami i świetnymi komentarzami.
Polecam gorąco, szczególnie na takie dni jak dziś, kiedy plucha i ziąb za oknem, kiedy w myślach przenieść się można, choćby do Persepolis....
Autor pisze" podobno- jak mówią Chińczycy- żaba na dnie studni nigdy nie zobaczy morskich fal. Trzeba się odważyć, trzeba sięgać dalej, wyżej, głębiej, by te fale zobaczyć"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz